wtorek, 21 stycznia 2014

Mieszkam w mieście, w którym wieczorami echem odbijają się strzały w fawelach, a około 7 jest tak upalnie, że nie można spać.

Obowiązują mnie tutaj śmieszne normy dotyczące dress codu (krótkie spodenki nie, ale spódnica odsłaniająca 3/4 uda bardzo proszę) oraz żadne zasady regulujące ruch samochodów i pieszych.


Karnawał już o krok, więc w Centro tydzień temu pojawiły się już pierwsze blocos do samba - pozornie spontanicznie organizowane parady, które polegają na tym, że przebrany tłum podąża za orkiestrą, zasypuje ulice śmieciami, tańczy i wykrzykuje antyrządowe hasła.

Plaże są już przepełnione. Nie umiem sobie wyobrazić jak będą wyglądały w czasie karnawału albo mistrzostw. Nawet nie próbuję domyślać się cen podstawowych wiktuałów w supermarketach, które już teraz są szalone.